|
|
|
|
|
|
|
- MORZE | MARYNARKA HANDLOWA | STATKI | OKRĘTY WOJENNE | WRAKI | MARYNARKA WOJENNA | ŻEGLUGA -
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Katastrofa okrętu podwodnego D-1 (DIEKABRIST - Декабрист) Wspomnienia admirała Arsienija G. Gołowki
|
|
|
|
|
|
|
|
---------Admirał Arsienij Grigoriewicz Gołowko (1906-1962) od roku 1940 dowodził radziecką Flotą Północną. W swojej książce "Wmiestie s fłotom" (ros. Вместе с флотом, 1960) sporo miejsca poświęcił tragedii D-1 (DIEKABRIST), który zasłynął tym, iż był pierwszym okrętem podwodnym zaprojektowanym i zbudowanym w Związku Radzieckim (konstruktor - Borys N. Malinin). Fragment tej książki, która w Polsce wyszła pod tytułem "Wojna za kręgiem polarnym" (Wydawnictwo MON 1965, tłum. Zdzisław Boczkowski), przywołuję poniżej:
|
|
|
---------"Tragiczny wypadek, jaki zdarzył się z D-1, wynikał bezpośrednio z poziomu wyszkolenia. Zdarzyło się to w listopadzie, w czwartym miesiącu sprawowania przeze mnie obowiązków dowódcy floty. Trzy miesiące upłynęły na załatwianiu pilnych spraw tyczących się życia floty, w szczególności zaś remontów i zabezpieczenia materiałowego okrętów. Wszystko to komplikował olbrzymi obszar teatru morskiego, trudne warunki bazowania i ciężka sytuacja meteorologiczna. Jednak nikt z nas nie miał prawa zapominać o podstawowym zadaniu, jakim było bojowe szkolenie floty. I takie szkolenie prowadzone było codziennie." ---------"W tym celu w listopadzie okręt podwodny D-1 został skierowany do Zatoki Motowskiej. Dowódcą jego był już prawie od roku kapitan lejtenant Jeltiszczew. Uważany był, zgodnie z opinią dowódcy brygady Pawłuckiego, za dość dobrego dowódcę i na tej podstawie uzyskał zezwolenie na samodzielne dowodzenie okrętem podwodnym". ---------"Gdy D-1 rozpoczął ćwiczenia, znajdował się on pod obserwacją z lądu. Oprócz tego okręt meldował przez radio o wykonywanych czynnościach. Odnotowano czas zanurzenia się okrętu. W ciągu kilku minut widziano z lądu jego peryskop, który następnie znikł."
|
|
Arsienij G. Gołowko, dowódca Floty Północnej, dekoruje sztandar brygady okrętów podwodnych orderem Uszakowa.
|
|
---------"Minęły wszystkie terminy wynurzenia, lecz D-1 nie ukazał się jednak na powierzchni. Wielokrotne zapytania przez radio pozostały bez odpowiedzi. Z baterii nadbrzeżnych i punktów obserwacyjnych oświetlano zatokę reflektorami, podawano reflektorami zawezwawcze okrętu — wszystko bezskutecznie..." ---------"Udałem się na torpedowcu na miejsce, gdzie D-1 znikł. W ciągu nocy zbadaliśmy Zatokę Motowską wszerz i wzdłuż, a nad ranem zauważono dużą plamę ropy i odłamki korka. Naokoło plamy pływały drobne kawałki drewna — prawdopodobnie resztki drewnianych części oszalowania pomieszczeń wewnętrznych — i pośród nich jedna marynarska czapka." ---------"Natychmiast wezwano trałowce i statek ratowniczy EPRONu wyposażony w wykrywacz metalu." ---------"Cały tydzień spędziłem razem z okrętami poszukiwawczymi na miejscu zniknięcia D-1. Stało się jasne, że okręt zginął. Na temat przyczyn zatonięcia robiono różne przypuszczenia. Jedni sądzili, że w zatoce znajdował się obcy okręt podwodny, który z zasadzki zatopił D-1. Inni znów twierdzili, że w Zatoce Motowskiej ktoś postawił miny i że okręt podwodny trafił na jedną z nich. Najbardziej prawdopodobna była fatalna pomyłka popełniona przez dowódcę. Okręty podwodne tego typu napełniając zbiorniki balastowe zanurzały się dość prędko. Najprawdopodobniej Jeltiszczew nie poradził sobie z manewrem i nie potrafił utrzymać okrętu na granicznym dla niego zanurzeniu. Znaczyłoby to, że D-1 został zgnieciony ciśnieniem wody, co potwierdzały odłamki drewna i korka." ---------"W następstwie tragicznego wypadku z D-1 otrzymałem jako dowódca floty surową naganę, a dowódcę brygady, który planował wyjście okrętu na ćwiczenia, usunięto z zajmowanego stanowiska. W celu uniknięcia podobnych wypadków wydano zarządzenie (wynik działalności wielu komisji), że ,,okręty podwodne na głębokościach morza przekraczających dopuszczalną maksymalną głębokość zanurzenia się nie mają prawa się zanurzać". Taka decyzja w istocie rzeczy prowadziła do przerwania szkolenia podwodnego, gdyż głębokości na Morzu Barentsa wszędzie znacznie przewyższają dopuszczalną głębokość zanurzenia każdego okrętu podwodnego, a Morze Białe z jego głębokościami spełniającymi te warunki w tym czasie już zamarzło." ---------"Moje wielokrotne prośby o przeanalizowanie i cofnięcie tej decyzji były bezskuteczne. W odpowiedzi zaproponowano, aby okręty podwodne zanurzały się w ujściu rzeki Koły. Zaiste, większego głupstwa nie można było wymyślić." ---------"Trzeba było więc czekać do lata, kiedy to na Morzu Białym puszczą lody. A na czekanie czasu nie było. Stanowiłoby to niewybaczalne przestępstwo, gdyż wojna rozpętana przez faszyzm zbliżała się ku naszym granicom państwowym. Hitlerowcy gospodarowali już w sąsiedztwie naszych ziem za kręgiem polarnym — w okupowanej przez nich Norwegii. Chciałoby się wierzyć w to, że nam się uda opóźnić rozpoczęcie tej nieuniknionej wojny z faszyzmem, lecz kierować się należało wspaniałą zasadą, o której przypominała powszechnie znana pieśń Wasyla Iwanowicza Liebiediewa-Kumacza: ,,Jeśli jutro wojna wybuchnie, jeśli wróg nas napadnie, bądź już dzisiaj gotowy do boju wyruszyć". ---------"Nikt spośród nas, kto zastanawiał się nad sytuacją i analizował taktykę hitlerowców, nie był pewien tego, czy doczekamy lata bez wojny. Dlatego naradziłem się z nowym dowódcą brygady okrętów podwodnych, N. I. Winogradowem (obecnie admirałem), z którym łączyły mnie nie tylko koleżeńskie stosunki wynikające ze wspólnego pobytu w akademii, lecz i jednomyślność poglądów na sprawy wojenno-morskie. Przekonałem się, że on również tak jak i ja zapatruje się na te sprawy, i zdecydowałem się kontynuować szkolenie podwodne. Nie wolno było pasować wobec formalnych przeszkód, gdyż czas uciekał. Wyszkolenie podwodne należało kontynuować na morzu, a nie w ujściu Koły. Uzgodniłem sprawę z Winogradowem, zapewniłem sobie poparcie członka Rady Wojennej A. A. Nikołajewa, szefa sztabu marynarki S. G. Kuczierowa i szefa zarządu politycznego N. A. Torika." ---------"Decyzja nasza była słuszna i gdzieś od maja 1941 roku załogi prawie wszystkich okrętów podwodnych ćwiczyły już podstawowe zadania, jakimi są ataki torpedowe. Były to czasy intensywnej praktyki podwodników Floty Północnej i mojej bliskiej znajomości z nimi, kiedy to poznałem tych, którym mogłem śmiało w przyszłości zaufać. Kołyszkin, Łunin, Mojsiejew, Gadżijew, Kotielnikow, Stołbow — oto trzon dowódców, którym wszyscy, co służyli na okrętach podwodnych, chcieli już wtedy dorównać. Jedna rzecz była wykonana i jak pokazała najbliższa przyszłość — dobrze wykonana: szkolenie, o czym w Moskwie, w Komisariacie Ludowym do Spraw Marynarki Wojennej dobrze wiedzieli, warte było ryzyka."
|
|
____________________
Radzieckie okręty podwodne typu 'D'
| D-1 czyli DIEKABRIST | D-2 czyli NARODOWOLEC | D-3 czyli KRASNOGWARDIEJEC | | D-4 czyli RIEWOLIUCJONIER | D-5 czyli SPARTAKOWIEC | D-6 czyli JAKOBINIEC |
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|