Wpadło mi w ręce stare zdjęcie, pochodzące najprawdopodobniej z lat trzydziestych XX wieku. Odręczny napis na jego odwrocie składa się tylko z jednego słowa - Danzig. Na fotografii tej widać mały parowiec o nazwie SANKT LORENZ, przycumowany przy nabrzeżu i stojący przy nim niewielki holownik, z widocznym na rufie napisem Danzig. Spróbowałem dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego statku.
Jak się okazuje, był to frachtowiec z floty niemieckiego armatora, Arthura Sommera (zmarł 4 sierpnia 1947), szczycącego się przydomkiem "Król Bałtyku" ("König der Ostsee"). Utworzył on i rozbudował firmę rodzinną, wyspecjalizowaną w żegludze i transporcie ma Morzu Bałtyckim i Północnym. SANKT LORENZ na jego zamówienie wybudowała stocznia Norddeutsche Union Werke (obecnie Elbewerft Boizenburg) w Boizenburgu w roku 1924. Według Lloyd's Register, Steamers & Motorships, 1938-39 była to jednostka o pojemności 641 BRT, wymiarach 54,28 x 8,93 x 3,96 m. Napędzała go trzycylindrowa maszyna parowa o potrójnej ekspansji, mocy 60 NHP, wyprodukowana przez Waggon und Maschinenbau A.G. w Görlitz.
O dziejach SANKT LORENZ trudno cokolwiek interesującego powiedzieć. W prasie przedwojennej można znaleźć co najwyżej pojedyncze wzmianki o jego wejściach i wyjściach z Gdańska. Wojnę przetrwał i nadal pływał pod tą samą nazwą pod flagą przedsiębiorstwa rodziny Sommer, tyle tylko, że zmienił port macierzysty - do roku 1948 była nim Lubeka, a póżniej Brema. O jego finalnych losach zadecydowała kolizja, do której doszło 18 listopada roku 1953 na wodach Skaldy. Zderzył się wówczas z idącem z Nowego Jorku statkiem FLYING SPRAY. Uszkodzenia jakie wtedy odniósł były na tyle poważne, że remont okazał się nieoplacalny. W roku 1954, po 30 latach służby, sprzedano go na złom. Zainteresowanych jego dziejami - o ile tacy w ogóle się znajdą - odsyłam do Stiftung Hanseatisches Wirtschaftsarchiv w Hamburgu, gdzie rodzina Sommer zdeponowała wszystkie zachowane materiały, tyczące swojej firmy.
|