s/s WARSZAWA (ex s/s SMOLEŃSK) Akcji ewakuacyjna (1939-41) - Tobruk
|
|
|
Statek pasażersko-towarowy s/s WARSZAWA, zatopiony przez niemiecki okręt podwodny U-559 26 grudnia 1941. The Polish steam freighter WARSZAWA was torpedoed and sunk by the U-boat U-559 on 26th December 1941.
|
|
Pasażersko-towarowy parowiec WARSZAWA, statek należący do Polsko-Brytyjskiego Towarzystwa Okrętowego SA "POLBRYT", w czasie II wojny światowej najpierw przewoził polskich uchodźców z Bałkanów do Francji, a później służył jako transportowiec wojska na Morzu Śródziemnym. Przedstawiam poniżej wspomnienia komandora Michała Borowskiego, wojskowego komendanta morskiego na statku. Tekst ten opublikowany został w 1958 roku w marcowym numerze Przeglądu Morskiego.
|
|
Ze wspomnień bojowych S/S WARSZAWA W AKCJI EWAKUACYJNEJ (LATA 1939-41) Napisał: kmdr por. rez. Michał Borowski
Znaną jest rzeczą, że po klęsce wrześniowej rozbite oddziały Wojska Polskiego, przeważnie opuszczone przez swoich dowódców, podążały gromadnie w kierunku południowym kraju w celu schronienia się na terytorium sojuszniczych Węgier i Rumunii i uniknięcia niewoli u hitlerowców. W dniach od 7 do 20 września przekroczyło polską granicę tysiące żołnierzy, maszerujących w luźnych grupach a niekiedy nawet w zwartych oddziałach, w pełnym uzbrojeniu, Jednak, jak było do przewidzenia, wpływy hitlerowskie dotarły do ówczesnych sfer rządzących Węgier i Rumunii. Zamiast więc dać schronienie rozbitkom, rozbrajano ich i umieszczano w obozach.
|
|
|
|
|
|
|
Nośność
|
|
|
|
|
3-cylindrowa maszyna parowa potrójnej ekspansji, 1500 KM, 1 śruba
|
|
87,4 m (m.p.) x 12,4 m x 5,6 m
|
|
|
322 miejsc - kilkanaście w kabinach, reszta na międzypokładziu, tzw. "emigranckie"
|
|
|
|
Statek zbudowano w 1916 roku w stoczni brytyjskiej Wiliam Doxford & Sons, Ltd. (Sunderland).
|
|
|
|
|
|
|
W dalekiej Francji tymczasem, wygnaniec rządów sanacyjnych generał dywizji Władysław Sikorski, wraz z kilkoma, również jak on pozostającymi na emigracji oficerami, organizował podwaliny Wojska Polskiego.
Wkrótce też drogą okrężną z Polski, Rumunii i Węgier zaczęli napływać do Francji polscy szeregowi, podoficerowie i oficerowie, którzy pragnęli ochotniczo wstąpić do wojska, lotnictwa i marynarki wojennej na obczyźnie. Na początku ucieczka rodaków z obozów odbywała się chaotycznie i bez organizacji. Zaszła więc konieczność zorganizowania nad nimi opieki i ochrony. W październiku 1939 r. został w Paryżu powołany do życia Wydział Ewakuacji przy Polskim Ministerstwie Spraw Wojskowych na emigracji. Wydział ten przy pomocy wyznaczonych specjalnie urzędników w poselstwach polskich w państwach neutralnych starał się skupić uciekinierów, wydając im na zmyślone nazwiska czasowe dokumenty zastępcze. Następnie uciekinierów odsyłano do wytypowanych portów państw neutralnych, jak: Pireus (Grecja), Split (Jugosławia) i Mersin (Turcja). Tutaj oficerowie ewakuacyjni przy poselstwach polskich troszczyli się o ich rozlokowanie, wyżywienie, zapewnienie im opieki lekarskiej itp.
Następnie po dokonaniu formalności wizowych, na wynajętych statkach pasażerskich — greckich, rumuńskich itp., przewożono Polaków na teren Francji (port wyładowczy Marsylia). Po przybyciu do portu przeznaczenia umieszczano ich w pobliskich koszarach, gdzie następował ochotniczy zaciąg do Polskich Sił Zbrojnych.
Warunki przewozu na obcych statkach były bardzo opłakane. Przyjmowano pasażerów ponad obowiązującą normę, spali więc na pokładach, a wyżywienie było złe, gdyż ani prowiantura, ani kuchnie okrętowe nie były dostosowane do tak wielkiej ilości ludzi. W takiej sytuacji do ewakuacji Polaków postanowiono wykorzystać statek pasażersko-towarowy WARSZAWA (pojemność 2 487 BRT, szybkość 9 węzłów), stojący w Algerze. Statek ten już przed wojną przeswidziany był w planie ogólnym Sztabu Generalnego w Warszawie do przewozu w czasie wojny materiału wojennego z państw sojuszniczych lub neutralnych do jednego z portów na Morzu Czarnym. Ponieważ warunki wojny wykluczyły taką działalność, s/s WARSZAWA wykorzystano do przewozu uciekinierów. Przed tym jednak dokonano na nim niezbędnych przeróbek i uzbrojono go. Statek pasażersko-towarowy stał się więc transportowcem wojennym. W dniu 14 listopada 1939 roku rozpoczął on regularne rejsy, na razie na trasie Marsylia—Pireus. W czasie pokojowym miejsc dla pasażerów było 311, po dokonaniu zaś niezbędnych przeróbek, przystosowaniu do przewozu ludzi dwóch przednich ładowni, ilość miejsc zwiększono do 565. Dostosowano też kuchnię okrętową do przyrządzania strawy dla zwiększonej ilości osób (wszystkich pasażerów żywiono z kotła). Zwiększono również ilość umywalek, urządzeń sanitarnych itp.
Kapitanem przerobionego już transportowca WARSZAWA wyznaczono kpt. ż. w. Tadeusza Meissnera (obecnego posła na Sejm PRL), czynności wojskowe zaś podczas trwania transportów morskich, czyli obowiązki tzw. wojskowego komendanta morskiego powierzono mnie.
Zadaniem kapitana statku (osoby cywilnej) było: prowadzenie i dbanie o bezpieczeństwo statku, zaopatrywanie pasażerów w żywność i bieliznę pościelową, komunikowanie się z władzami cywilnymi w portach. Wojskowy komendant morski dbał o utrzymanie na statku dyscypliny wśród pasażerów, przestrzeganie zarządzeń porządkowych i bezpieczeństwa. Zapewniał on również opiekę nad pasażerami, zarządzał zajęcia służbowe, odczyty, pogadanki, gimnastykę, naukę języków obcych oraz organizował pracę kultur alno-oświatową, m. in. wydawanie gazetki ściennej, podającej wiadomości z frontu i inne, godne uwagi nowości dnia. Wreszcie pośredniczył on między sojuszniczymi wojskowymi władzami morskimi i dyplomatycznymi w odniesieniu do zarządzeń nawigacyjnych, bezpieczeństwa żeglugi itp.
Po przybyciu statku WARSZAWA do portu załadowczego, wojskowy komendant morski zgłaszał się do komendanta placówki ewakuacyjnej przy poselstwie polskim, informując się u niego o ilości ochotników oczekujących na lądzie, o ich stanie zdrowotnym itp. Następnie komendant sporządzał listę przewożonych osób, przeznaczając dla nich miejsce na statku, wydając każdej kartę przydziału (bilet). Przed załadowaniem przeprowadzał przy pomocy kilku zaufanych osób rewizję osobistą każdego ochotnika celem uniknięcia przedostania się na statek broni, amunicji, materiału łatwopalnego, większej ilości alkoholu. Rewizja miała także na celu wykrycie osób, które chciałyby przedostać się na statek w celach sabotażowych.
Po zaokrętowaniu pełnego składu pasażerów, dzielono ich na 3—4 kompanie, wyznaczając przy tym dowódców oraz oficerów i podoficerów funkcyjnych. Życie na statku upływało według specjalnego rozkładu dnia, który w zasadzie opierał się na Regulaminie Służby Wewnętrznej, obowiązującym w Wojsku Polskim.
Ciekawie wyglądał moment zaokrętowania ochotników do Wojska Polskiego, gdy kilkuset ludzi, rozmaitego wieku, od 14—16 do 45— 50 lat, po przeżyciu ciężkich chwil w faszystowskich obozach na terenie Rumunii, Węgier, a także na ojczystej ziemi — wstępowało na pokład WARSZAWY. Ludzi tych łączyła jedna, wspólna nienawiść do wroga, od którego oni i ich najbliżsi doznali tylu upokorzeń, klęsk i cierpień. Pałając zemstą do wroga i nie mogąc przebaczyć rodzimym winowajcom klęski wrześniowej, pragnęli tylko jednego — walczyć, obojętnie gdzie, aby tylko przyczynić się do pokonania wroga. Ta chęć walki wiodła ich nieraz przez 5—7 granic, przekraczanych nielegalnie, o głodzie i chłodzie. Przybywali nieraz do miejsca postoju WARSZAWY obdarci, boso, sprzedając po drodze cały swój dobytek, aby móc kupić sobie coś do jedzenia. Niejednokrotnie obserwowałem u ochotników wielkie wzruszenie przy wchodzeniu na statek polski. Na widok biało-czerwonej bandery u niejednego z nich łzy cisnęły się do oczu.
Przed wyruszeniem w morze, komendant na ogólnej odprawie pouczał pasażerów o sposobie życia na statku, o zachowaniu się na nim podczas podróży morskiej, o konieczności zachowania dyscypli¬ny i posłuszeństwa względem przełożonych. Przeprowadzano również ćwiczenia alarmu przeciwpożarowego i inne. Nakazywano, aby każdy pasażer nosił przy sobie pas ratunkowy podczas podróży morskiej. Pouczano także o konieczności pełnego zaciemniania świateł w porze nocnej. Na wszystkich widocznych miejscach umieszczano tablice ostrzegawcze oraz instrukcje o zachowaniu się na statku. Podróż Pireus—Marsylia oraz na trasie Split—Marsylia trwała około 6—7 dni, po upadku zaś Francji trasę Mersin — Turcja — Hajfa (Palestyna) przebywano w ciągu 3—4 dni. Dzięki twardej dyscyplinie i przestrzeganiu obowiązujących przepisów podczas całego okresu trwania transportów ochotników nie było ani jednego nieszczęśliwego wypadku z ludźmi, spowodowanego sztormową pogodą lub nieostrożnym wychylaniem się za burtę. Było to zjawisko wyjątkowe, biorąc pod uwagę przepełnienie statku ponad obowiązującą normę.
Początkowo przewoziliśmy ochotników rozmaitego wieku i stopnia wojskowego. Później, na rozkaz z dowództwa, nie przyjmowano już osób w starszym wieku, słabych fizycznie lub posiadających wysokie stopnie wojskowe.
Interesująca i pełna wrażeń podróż na polskim statku, którym kierował jeden z najlepszych kapitanów marynarki handlowej, należyte wyżywienie i dobra opieka — wszystko to sprawiało, iż po kilku dniach przebywania na statku ochotnik czuł się bardziej pew¬ny siebie i wierzył w zwycięską przyszłość, która da mu możność powrotu do domu i zobaczenia swoich najbliższych. W późniejszych transportach, szczególnie z Mersin (Turcja), przemycały się w charakterze „ochotników" osoby ze sfer rządzących sanacji, jak: dwóch byłych premierów, kilku byłych ministrów i wojewodów itp. Z przewiezieniem tych ludzi związane były pewne trudności, gdyż z powodu ich obecności na statku zdarzały się częste awantury i chęć pomszczenia na nich swojej niedoli. Przewieziono też w kilku ostatnich transportach większą ilość osób cywilnych narodowości polskiej, którym rząd brytyjski zaofiarował gościnę na czas wojny na wyspie Cypr i w Palestynie. W jednym z transportów jechała większa grupa obywateli czeskich, którzy jako wybitni fachowcy z dziedziny uzbrojenia udawalisię do pracy w brytyjskich fabrykach, położonych na terenach podległych Wielkiej Brytanii.
|
Podczas przejścia morzem, o ile zezwalały warunki pogody, urządzano zajęcia szkoleniowe dla wojskowych, a więc poranną gimnastykę, czytanie regulaminów wojskowych, wykłady o dyscyplinie wojskowej i o obowiązkach żołnierza polskiego. Prowadzono również naukę języków — początkowo francuskiego, później angielskiego. Ponieważ wśród ochotników znajdowała się pewna ilość profesorów, nauczycieli, lekarzy i dziennikarzy, urządzano wykłady z dziedziny przyrody, historii, geografii, medycyny itp. Dziennikarze zaś redagowali codzienne gazetki ścienne, pisane przez kalkę w kilku egzemplarzach. Podawano w nich najnowsze wiadomości otrzymane przez radiostację okrętową, przy której dziennikarze pełnili swoje dyżury. Również codziennie rano urządzana była prasówka, na której osoby orientujące się w polityce w formie zwięzłej i przystępnej wyjaśniały rozwój wypadków wojennych i politycznych.
|
|
|
|
WARSZAWA w Dictionary of Disasters at Sea
WARSZAWA Polish-British S.S, Co.; 1916; W. Doxford & Sons; 2,487 tons; 286-7x40-6x26; 233 n.h.p.; triple- expansion engines. The Polish steamship WARSZAWA, with a crew of 47, five gunners and about 416 passengers, was torpedoed and sunk by a submarine on December26th, 1941, on a voyage from Alexandria to Tobruk. Three of her crew and about 20 passengers were killed.
|
|
|
|
|
|
|
Korzystając z tego, że zawsze na statku wśród pasażerów było kilku muzyków, śpiewaków, a nieraz zawodowych aktorów i tancerzy, proszono ich, aby umilali czas pasażerom swoimi występami artystycznymi. W przedostatnim dniu podróży, na zaimprowizowanej scence, w obecności wszystkich pasażerów i załogi statku, artyści urządzali tzw. „ognisko". Występy te, trwające nieraz po parę godzin, pozostawiały niezatarty ślad wśród zmęczonych długą tułaczką pasażerów. W ostatnim dniu podróży urządzano na pokładzie uroczystą akademię, na której początkowo był odczytywany rozkaz gen. Sikorskiego z dnia 7 września 1939 r. o utworzeniu Polskich Sił Zbrojnych na obczyźnie.
|
Następnie wojskowy komendant morski wygłaszał przemówienie o treści patriotycznej. Kończyło się ono okrzykiem na cześć Polski oraz odśpiewaniem polskiego hymnu narodowego i Marsylianki (do upadku Francji), a później hymnu angielskiego. Każdy transport miał swoją własną nazwę, ustalaną każdorazowo przez ogół żołnierzy dla upamiętnienia podróży, jak: „Zwiastuna", „Huragan", „Odwet", „Niezłomny" itp.
Podczas trwania podróży morskiej sporządzane były listy pasażerów, przy czym po raz pierwszy od dłuższego czasu, wymieniano ich prawdziwe nazwiska. Spisy te, wykonywane w paru egzemplarzach, doręczano po wylądowaniu w portach przeznaczenia władzom wojskowym i konsularnym. Ta akcja przygotowawcza miała na celu przyspieszenie procedury zdania i przyjęcia ochotników zgłaszających się do Wojska Polskiego na obczyźnie.
W porcie wyładowczym (Marsylia, Bejrut, Hajfa) przyjęcie ochotników miało przebieg uroczysty i podniosły. W porcie na dużym placu przedstawiciel miejscowego garnizonu (francuskiego, brytyjskiego) w obecności mieszkańców miasta witał krótkim przemówieniem przedstawicieli sojuszniczego narodu polskiego, życząc im jak najszybszego dostania się na linię frontu celem pomszczenia się na wrogu za utraconą niepodległość i doznane krzywdy. Uroczystość kończono odśpiewaniem hymnów polskiego i francuskiego (angielskiego), po czym następowała defilada i w ślad za tym ochotnicy wyruszali samochodami do przydzielonych im koszar.
Całą działalność ewakuacyjną statku polskiego WARSZAWA można podzielić na trzy oddzielne etapy:
l. Przewożenie ochotników polskich z portów państw neutralnych — Pireus (Grecja), Split (Jugosławia) — do Marsylii, celem uzupełnienia Armii Polskiej, tworzonej we Francji. Na tym etapie przewieziono 3 700 ochotników.
2. Przewożenie ochotników polskich z wymienionych portów neutralnych do Bejrutu (Syria) celem uzupełnienia Brygady Karpackiej, tworzącej się w Syrii. Na tym etapie przewieziono l 633 ochotników.
3. Przewożenie ochotników polskich z portu Mersin (Turcja) — do portu Hajfa (Palestyna) po upadku Francji i przedostaniu się Brygady Karpackiej na teren Palestyny. Przewieziono wówczas l 965 osób.
Ogółem więc na statku WARSZAWA przewieziono 7 298 ochotników. W tym czasie przewieziono również 653 osoby cywilne. W pierwszych dniach stycznia 1941 r. zakończono przewożenie polskich ochotników i następnie s/s WARSZAWA otrzymał inne zadanie, mianowicie przewożenie wojska australijskiego do portu Tobruk (Libia), skąd z powrotem do Egiptu zabierał jeńców włoskich. Następnie, po przeróbce, statek ten został przystosowany do przewozu amunicji do Grecji i mięsa mrożonego do Tobruku. W jednym z tych rejsów — w końcu grudnia 1941 r. WARSZAWA wiózł Brygadzie Karpackiej, walczącej pod Tobrukiem, żywność i podarunki świąteczne. Niedaleko Tobruku statek został trafiony torpedą, wystrzeloną z nieprzyjacielskiego okrętu podwodnego. Jeden z konwojujących brytyjskich okrętów wziął uszkodzony statek na hol i miał go prowadzić do portu. Jednak już w pobliżu Tobruku od drugiej wystrzelonej torpedy statek WARSZAWA doznał tak silnych uszkodzeń, że po upływie 20 minut mocno się przechylił i wkrótce zatonął z całym ładunkiem. Załoga została uratowana, za wyjątkiem dwóch maszynistów, którzy zginęli śmiercią bohaterską. Tragedia rozegrała się 28 grudnia, w odległości 25 Mm od Tobruku.
|
|
|
|
________________________________________________________________
- FACTA NAUTICA - dr Piotr Mierzejewski, hr. Calmont
|
|
|
|
|