PRZEDMOWA
Pewnego jesiennego wieczoru, gdy zmachany wróciłem z objazdu rozlewisk dolnej Odry na tym samym "Batorym", który przerwał blokadę Helu w r. 1939 i marzyłem o marynarskim śnie "bez snów", znalazłem na biurku odbitkę "Wielkich dni małej floty". Zamiary wzięły w łeb: do świtu pozostaliśmy we troje: ja, fajka i książka...
Autor, o którym wiem teraz, że jest szczerym entuzjastą morza młodego pokolenia, może jeszcze nie wie jak żmudnej pracy dokonał, jaką przyjemność sprawił nam, tym starym z "małej floty", i czy tylko nam. Bo i tej wielkiej rzeszy miłośników morza polskiego, i tym umiejętnie i pewnie wspieranym przez Rząd J.N. rzetelnym pracownikom odrodzonego wybrzeża "morskiej" Polski dał do rąk jeszcze w czasach okupacji rozpoczęty, sumiennie opracowany, skondensowany utwór o zmaganiach o te umiłowane polskie słone wody ...
...O nieprzygotowanych zmaganiach wrześniowych 1939 i poźniejszych... zaciekłych, wytrwałych walkach i bojach pod polską banderą, wszędzie, gdzie odwieczny wróg był do ujęcia i zgnębienia. Właściwie - o partyzantce morskiej, wspieranej organizacją sojuszników ...
Garstka marynarzy polskich były jedynym zespołem Polaków, którzy przez cały okres mordów i pożogi kraju rodzinnego stąpali po wolnych pokładach, niesplugawionych terytoriach Rzeczypospolitej i jak dumnie - bo dzielnie - stąpali ...
Tak jak na lądzie zdawien dawna utrwaliły się w pamięci ludzkiej słowiańscy rataje i niemieccy raubritterzy, tak samo na morzu żyje pamięć o słowiańskich okrętnikach i rybakach i niemieckich uzbrojonych kupcach Hanzy i podwodnikach.
To jest właśnie ta wiekami ustalona różnica upodobań dwóch narodów. Ale przenigdy nie jest ona podziałem na pozbawionych natury morskiej i marynarzy.
Młody autor, świetnie zaznajomiony z przedmiotem, wszechstronnie oczytany i - co najważniejsze, - objektywny, subtelnie udowodnił żmudnie zebranymi datami i faktami, że mała i lekceważona flota polska miała swoje wielkie dni z zalewem niemczyzny.
Jeśli jednak chce, aby te dni trwały, musi pracować nad sobą nie zakładając rąk.
Ma dobry przykład: jej wielka siostrzyca słowiańska, flota ZSRR osiągnęła znamienne wyniki wytrwałą, niespożytą pracą i jest czymś, z czym "raubtitterzy" mórz musieli i muszą się liczyć, teraz i na przyszłość.
Nie mylił się niedorośnięty niemczyk Goebbels, gdy w r. 1940 pisał "skończyło się marzenie o polskim morzu". Ale już nie dane mu było dodać w r. 1945, że "zaczęła się rzetelna praca słowiańska na morzu". Bo pracę każdy trzeźwo myślący człowiek przełoży nad marzenie. Marzycieli usunęła Polska na stronę, zakasała rękawy i stawia na nogi trzy wielkie, zawziętością i zazdrością niemiecką zniszczone porty.
Życzę tej książce, aby była abecadłem każdego młodego wojniaka morskiego, odskocznią dla jego twórczych dążeń na szlakach morskich, a wzorem zbiorów tradycji bojowych Odrodzonej Marynarki Wojennej R.P., tej uzbrojonej pięści narodu polskiego na morzu.
Włodzimierz Steyer komandor
|
|
|