Stara Ochota - Okęcie - Rakowiec - Szczęśliwice -  Włochy
-     OCHOTA     -     OKĘCIE     -    RAKOWIEC     -     SZCZĘŚLIWICE    -     WŁOCHY     -
  https://www.facebook.com/Stara0chota/
 
     
     
-   POCHWAŁA OCHOTY  -

Tekst z roku 1927, opublikowany w "Kurierze Warszawskim", napisany przez autora ukrywającego się pod pseudonimem
Vieux Polonais
 
 
Widok z bramy kolonii akademickiej na plac Narutowicza i kościół  parafii św. Jakuba Apostoła w roku 1933.
-
 
UWAGA: Zachowano oryginalną ortografię i interpunkcję.
 
--------E pur si muove ... Co w bardzo wolnym przekładzie, znaczy: A jednak powiększa się Warszawa, rozbudowywa i powoli
zaczyna nabierać cech wielkiego miasta i Stolicy. Żeby do tego dojść, najpierw należy ściągnąć ze siebie dawne bardzo
znoszone majteczki dużego miasta prowincjonalnego, do czego chcieli usilnie doprowadzić Moskale. Żeby koniecznie zrobić
z Warszawy coś pomiędzy Kiszyniowem, Charkowem a Samarą, z dużą cerkwią w samem środku. A robili to tak
konsekwentnie, że wychowali kilka pokoleń, którym się zdawało, że ich kochane miasto, gdzie serdelek kosztuje sześć
groszy, ciągnie się, mniej więcej, od b. Zamku, dwoma linjam, i, ku Mokotowu. Jedna linja przez Plac Teatralny, Saski Ogród
i Marszałkowską, druga przez Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat i Aleje. Kto mieszka poza temi linjami, jest
nieszczęśliwy i niepodobna z nim stosunków towarzyskich utrzymywać ...
-
           
--------Najmłodsze z tych pokoleń jeszcze się trzyma, nawet jest w sile wieku i z uporem tego samego jest zawsze zdania.
Że to tylko w gazetach tak piszą; na prawdę są tam tam tylko opłotki i bagna. Nigdy zresztą tam nie byłem. I nie będę.
Jakbym się, broń Boże! zasiedział trochę, to jak wrócę do miasta?
-
.
--------Słowem, siadam w tramwaj 25, ale można i w 8-kę,
albo w 17-kę i dojeżdżam, trochę kołując, przez ul.
Śniadeckich, obok Politechniki, wzdłuż kolonii Staszica, aż do
ul. Filtrowej. Wysiadam i, bez żadnej przesady, prawie
osłupiałem. Nie byłem dwa lata w tych stronach; wówczas z
powodu wznoszącego się Osiedla Akademickiego. Te strony
nazywały się wówczas Kolonją Lubeckiego. Ale to było dopiero
coś w rodzaju pięknego projektu, a takich projektów pięknych
jest u nas bardzo dużo. Do rzeczywistości było jeszcze bardzo
daleko. Nie mówiąc o błocie i zupełnym braku chodników i
bruków. Tymczasem, z tego właśnie chaosu wzrosła nowa
dzielnica, rzec można: miasto nowe ... W dodatku o zupełnie
swoistym charakterze. Znajdujemy się w dzielnicy, którą
starajmy się określić i ograniczyć tak: z jednej strony, ze
wschodu na zachód, t.j. od ul. Grójeckiej, aż do Politechniki i
Pola Wyścigowego; z drugiej, z północy na południe, od
Nowogrodzkiej, aż do Pola Mokotowskiego, czyli prywatnego
Pola Lotniczego. Jest to dzielnica, mogąca pomieścić w sobie
kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Nie tylko może pomieścić,
ale za lat kilka stanie się to już faktem.

--------Kolonja Staszica, która miała dotąd jeden z
najdogodniejszych warunków istnienia tem odznacza, że
prawie cała składa się z niewielkich schludnych domków.
Kolonję Staszica wolno już uważać za gotową. Może się
jeszcze rozbudować, charakteru nie zmieni. Tymczasem
Kolonja Lubeckiego jeży się od budowli olbrzymich, chociaż,
chwała Bogu! w niczem nie przypominających owych drapaczy
chmur, imponujących merkantylną brzydotą."
Tramwaj linii 25 łączył  Ochotę ze Śródmieściem i z Pragą
już od lat dwudziestych XX wieku.
-
.
Fragment Kolonii Staszica od strony ulicy Suchej (teraz Krzywickiego). Fotografia przedwojenna.
-
           
--------Ponieważ mi się zdaje, że znam dobrze Warszawę, więc się trochę wstydzę zajrzeć do mapy, choć ją przezornie
zabrałem ze sobą. Choć mapa, jak świadczy napis, liczy dopiero kilka lat, niema na niej ani słowa o tej właśnie, bardzo
ładnej ulicy, na której stoję. Idę do narożnika i czytam: ul. Mianowskiego. Łączy ona, linją nieco półkolistą, ul. Filtrową
(znajduje się na mapie, ale mniejsza niż w naturze) z ul. Uniwersytecką. Tej na mapie także niema. Ani ulicy Mochnackiego,
będącej równoległą do ul. Mianowskiego, ani kilku innych. Najbardziej skończona, a w tej skończoności bardzo harmonijna,
jest ul. Mianowskiego. Różnorodność porządków architektonicznych wcale tej harmonji nie psuje.
-
---------Całkiem nie tak, aniżeli np. na Nowym Świecie, gdzie,
obok domiska, sterczącego na cztery piętra, jak duży komin,
chowa się wstydliwie parterowa chałupka drewniana. Jak
szczerba w starej szczęce. Na ul. Mianowskiego jest zupełnie
inaczej. Obok wspaniałej, na 4 do 5 pięter kamienicy znalazł
się piętrowy domek z filarami, przypominający dworek
wiejski. Ale pomiędzy nim a kamienicą, jest przerwa na ładny
ogródek. Jest już, choć tylko po jednej stronie, wcale
przyzwoity chodnik; bruk na  środku ulicy należy jeszcze do
przeszłości.

--------Przy ulicy Filtrowej i Uniwersyteckiej całe szeregi
nowych i dużych domów: niektóre jeszcze nie skończone.
Całość kończy znów olbrzymi, ale harmonijnie pomyślanym
Osiedlem Akademickim.
Zabudowania przy ul. Mianowskiego - z lewej strony wspomniany
w tekście domek z filarami (Mianowskiego 3).
-
---------Niema jednak rzeczy bez ale, zwłaszcza  u nas. Tem
jest, w tamtych stronach, zaczęty kościół Św. Jakóba,
na rogu ul. Grójeckiej, a tem, co było niegdyś dalekim
przedmieściem Warszawy, a zwało się Ochota, granicząca z
Czystem. Na jednem i drugiem pamiętam doskonale rozległe
łany żyta i zbóż różnorakich. A z poza opłotków uśmiechały się
wdzięcznie główki kapusty.

--------Jednakże kościół, zaczęty przed wojną, a do dziś
nieskończony, sterczy tak smutnie, że wygląda już na ruinę.
Szkoda. Bo, po za kościołem P. Marji na rynku Nowomiejskim,
byłaby to druga w Warszawie świątynia, która miała być
wzniesiona tak rzadkim u nas porządkiem romano-gotyckim, o
charakterystycznej, a doskonale projektowanej wieży
czworograniastej. Trudno pomyśleć sobie o tej dzielnicy, tak
pięknie się zapowiadającej, bez równocześnie skończonego
kościoła. Byłby to bardzo przykry dyssonans. Tembardziej, że
tamte strony są całkiem większego kościoła pozbawione.

-------Tego miasta nowego niepodobna porównać z żadnem
ze znanych osiedli, jakie na różnych krańcach Stolicy
powstały. Jeśli z którem z nich posiada niejakie
podobieństwo, to może z t.zw. osiedlem Profesorskim, przy
ul. Górnośląskiej, o którem niedawno, na temże miejscu się
mówiło. Jedno i drugie nadać może Stolicy naszej to, czego
jej miejscami brakuje, mianowicie polskiego charakteru,
wyrażonego w architektonice. Wiek 17-ty i początek 18-go
wytworzyły coś w rodzaju polskiego baroku, w co się też
później i t. zw. barok saski wmieszał. Ale z tych czasów, choć
nie nazbyt dalekich, zachowało się niewiele.
.
Tak wyglądał koścół św. Jakuba, widziany w roku 1927
przez autora tesktu.
-
--------Z gmachów rządowych, a więc monumentalnych, przytoczyć można dwa: Pałac Krasińskich, dziś Rzplitej i b. Pałac
Prymasowski na ul. Senatorskiej. A potem znać już wpływy rokoka i odbłyski Cesarstwa. Od czasów zaś Corazzie'ego i jego
neorenesansu, poczem dotychczas widoczne pozostały ślady, nie otrzymała Warszawa ani jednego gmachu
monumentalnego, któryby jej nadawał jakiś charakter specjalny.
-
.
Monumantalny gmach Domu Akademickiego z przyległymi pawilonami.
Fotografia z przełomu lat 1920/1930.
-
Czyli, że od stu lat miasto nasze nietylko nie postąpiło naprzód, jako architektura, ale się cofnęło. Przybyło jej tylko kilka,
nie licujących z jej charakterem a nawet kłócących się z nim cerkwi i skarykaturyzowany Pałac Staszica. Nie mówiąc już o
epoce t.zw. secesji, z różnych źródeł, przeważnie judaistycznych pozbieranej, z czego także kilka bohomazów
architektonicznych zostało. Słowem, ten eklektyzm, zastosowany do budownictwa, nic dobrego nie przyniósł.

--------Otóż, te dwa osiedla,  czyli Kolonja Staszica i Lubeckiego, wzięte razem jako jedna całość, oraz osiedle Profesorskie,
dążą widocznie ku temu, aby odtworzyć ów porządek z epoki Polskiego Baroku. Ponieważ jednak wszystko, zbiegiem czasu,
uledz musi pewnego rodzaju zmianom, więc i ten barok, zastosowany do potrzeb i warunków dzisiejszych, musiał przybrać
inne kształty, musiał się zmodernizować, zachowując jednak zbiorowy charakter. I tak właśnie jest dobrze, tak być powinno.
-
.
Kolonia Lubeckiego: Budowa kamienicy przy ul. Filtrowej 83, należącej do SBM "Osiedle Artystów Plastyków."
Fotografia z roku 1928.
-
--------Jeszcze jedno uderza w nowych dzielnicach,
mianowicie chęć zachowania jak najwięcej zieloności. Ulice
będą wysadzane drzewami, bez obawy, żeby zieleń miała coś
zasłaniać, co służy za usprawiedliwienie dla barbarzyńskiego
wycinania drzew w śródmieściu. Ta dzika idea znajduje nawet
gorliwych obrońców, dowodzących, że drzewa psują
perspektywę, a chęć zachowania ich dowodzi gustu
małomieszczańskiego, importowanego z zapadłej prowincji.
Wyciąć drzewo, zwłaszcza w śródmieściu, jest dowodem
stołecznego smaku, swobody myśli i chęci rozszerzenia
dalekich perspektyw.

--------Czy w stolicy, czy na prowincji, tak dobrze w Paryżu
jak w Warszawie, zbiorowa myśl cywilizowanych władz
miejskich zdąża ku temu, aby ożywczej zieloności było
jaknajwięcej w środku miasta.
Zieleniec Wielkopolski w roku 1938.
-
Na bulwarach paryskich chuchają na każdy klon i kasztan, a skoro tylko który z nich uschnie, sprowadza się z dalekich stron
nowe drzewo i wsadza na opustoszałe miejsce. Berlin jest dumny ze swej ulicy Pod Lipami, będącej właśnie magistralną
linją śródmieścia. Wiedeńczyk kocha swe prześliczne skwery i ogrody, a Ringi przez to są piękne, bo oddychają zielenią.
Londyn tonie w zielonych parkach, które są jego chlubą. Drezno czyni wrażenie ogrodu, a Wenecjanin płacze, że na podłożu
laguny, każde większe drzewo, skoro korzenie głębiej zapuści, zmarnieć musi.

-------Tylko w Warszawie przeszkadzają drzewa, a z chwilą kiedy się je wyrąbie, nabierze charakteru prawdziwej stolicy.
Będzie to piękny symbol zbiorowej golizny. Zdania tego, nie podzielają, na szczęście ci, pod których kierunkiem powstają
nowe dzielnice na krańcach Warszawy. Wiedzą, że nie tylko drzewo, ale każdy kawałek murawy, każda stopa kwadratowa
zieloności, jest najpiękniejszą ozdobą wśród cegieł, kamieni i murów i że dążność do zachowania tej ozdoby, świadczy o
kulturalnym usposobieniu mieszkańców. Człowiek cywilizowany sadzi drzewa i ma o nich staranie. Wyrąbać byle kto potrafi.
-
_______________________________________________
 
Stara Ochota
   

dr Piotr Mierzejewski
2017-2019
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Ludzie i wydarzenia
Domy i ulice
 
 
 
 
Porywanie kobiet
po
stanie wojennym
 
Antoni Cudziewicz
Wynalazca falotonu
 
CARL BIRKELAND
Pierwszy Amerykanin
na Ochocie
 
Dworzec autobusowy
Dworzec autobusowy
Rogatki Jerozolimskie
 
Dawne zabawy
na Polu Mokotowskim
 
Legion Zaolziański
na Polu Mokotowskim
 
Willa
prof. Zakrzewskiego
 
ul.Filtrowa 83
Os. Artystów Plastyków
 
Ul. Spiska i ciuchcia
 
Władysław Wągieł
Władysław Wągieł
Poeta z Tarczyńskiej
 
Budowa kamienicy
SBM "Osiedle Artystów
Plastyków"