Facta Nautica: Morze, statki, okręty, wraki.
SZTANDARY
Sztandary i proporce
Haftujemy sztandary
na zamówienie
 
Zabójstwo na
s/s WIGRY
MP-10
Estoński kuter
i ORP ORZEŁ
Motorówka torpedowa
ORP ORZEŁ
Nim polski trawler
ADAM
stał się  HMS ADAM
Polski epizod pogłębiarki
LEVIATHAN
USS PITTSBURGH
Lądowanie marines
w Gdańsku w 1920 r
.
Śmierć córki
polskiego kapitana
M/s CRYSTAL JEWEL
HMS WOLFHOUND. Destroyer.
ORP WICHER
Incydent gdański
m/s PIONIER I
PIONIER I
Pierwszy polski
motorowiec
s/s SAN statek pasażerski
S/s SAN
Polski "pasażer"
STRAŻNIK 3 Straż Graniczna.
STRAŻNIK-3
Minister żeglugi
Minister Żeglugi
Statek wycieczkowy KONRAD
KONRAD
Statek wycieczkowy
 
sztandary strażackie
sztandary strażackie
sztandary
sztandary szkolne
   
Facta Nautica. Nautologia. Magazyn.
 
sztandary szkolne i strażackie
 
Facta Nautica. Morze, statki, okręty, wraki.
MARYNARKA WOJENNA    |    MORZE    |    STATKI    |    OKRĘTY    |    WRAKI    |    MARYNARKA HANDLOWA
         
HOLOWNIKI
      POLSKA
Hosting by Aabaco Web Hosting
TUR
- Holownik z Gdyni gościł na pokładzie światową elitę pisarzy -
Piotr Mierzejewski
-
Sztandary i proporce
   
   
Cogress PEN Club. John Galsworthy. Polsh tug TUR. Holownik.
Holownik TUR z wycieczką uczestników Światowego Kongresu PEN Clubów, odbywającego się w Warszawie w roku 1930.
U góry, na mostku, pierwszy kierownik holownika, Antoni Kępczyński.
Fotografia pochodząca z archiwum "Ilustrowanego Kuriera Codziennego", przechowywana obecnie w  NAC.
-
 
Mały gdyński holownik TUR odegrał istotną rolę w wielkim wydarzeniu kulturalnym, jakim w roku 1930
był Światowy Kongres Federacji Międzynarodowej PEN Clubów w Warszawie.
 
---------Międzynarodowe zrzeszenie literatów PEN Club
(nazwa od skrótów angielskich słów: P = poets, E = editors,
essayists, N = novelists) powstało w Londynie w 1922 roku,
gdy Zachód wciąż jeszcze uważał Polskę - użyję tu słów
Normana Daviesa - za "chorowitą znajdę - niezdolną do
wysiłku i samodzielności." Walka z takimi niesprawiedliwymi
opiniami była jednym z celów, dla których rząd Polski wsparł
starania polskich literatów, aby w roku 1930 Światowy
Kongres Federacji Międzynarodowej PEN Clubów odbył się w
Warszawie.

---------Kongres, którego gospodarzem był polski PEN Club,
rozpoczął swoje obrady o godzinie 11.00 dnia 20 czerwca
1930 roku w sali obrad plenarnych Sejmu RP [
fotografia].
Brało w nim udział około 100 zagranicznych gości z całego
świata, nawet z Chin i Islandii. Inauguracyjne posiedzenie
zagaił Ferdynand Goetel, prezes polskiego PEN Clubu. Po
nim przemawiali: prezes federacji PEN Clubów John
Galsworthy, marszałek Sejmu Ignacy Daszyński, minister
spraw zagranicznych August Zaleski oraz prezydent m.st.
Warszawy Zygmunt Słomiński.

---------Wydarzenie stało się doskonałą okazją do
prezentowania osiągnięć Rzeczypospolitej. Ferdynand
Goetel tak powiedział w jednym z wywiadów: "... przyjazd
do Polski około stu przedstawicieli miedzynarodowego
świata literackiego staje się siłą rzeczy potężnym środkiem
propagandy na rzecz Polski. To już nie przypadkowa, czy
doraźnie umówiona wizyta pojedynczych cudzoziemców, to
zjazd międzynarodowej elity umysłowej, której wrażenia w
postaci książek, artykułów, czy słowa żywego rozniosą i
utrwalą, skutecznie chyba, imię Polski, znakomicie się
przyczyniając do usunięcia zawsze jeszcze pokutujących
zagranicą uprzedzeń czy nieporozumień na temat naszego
kraju."
PEN Club
Początek listy członków polskiego PEN Clubu w 1930 r.
-
-
---------Warto jednak zacytować jeszcze fragment artykułu Antoniego Słonimskiego, jaki ukazał się już następnego dnia
po otwarciu kongresu: "Niestety, pisarze zagraniczni nie dostąpią zaszczytu przyjęcia ani w Belwederze, ani na Zamku.
Marszałek jest pono zajęty grą wojenną a Prezydenta nie będzie w stolicy. Nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej, że pisarze
zagraniczni nie zobaczą tej gry Piłsudskiego i że nie zjedzą obiadu na Zamku. Nie można jednak oprzeć się zdziwieniu,
że z większą wystawnością wita się u nas wycieczkę adwokacką, czy paru sołdatów skaczących przez płotki, niż tę bądź
co bądź elitę literacką świata. Zwłaszcza, że hocki klocki propagandowe i przyjęcia robi się u nas z wielką chęcią i
smakiem." I dalej: "Niewiele mamy wspólnego z Europą, ale i niewiele ze Wschodem. W ogóle mamy niewiele."
-
---------Pewnym zaskoczeniem może wydać się fakt, że w kongresie PEN-Clubów całkiem istotną rolę odegrał TUR, mały
holownik portowy. Organizatorzy pragnąc pokazać zagranicznym gościom wszystko to, co w naszym kraju było wówczas
najwspanialsze, musieli oczywiście pochwalić się Gdynią. Zorganizowano więc zwiedzanie zarówno miasta, jak i portu.
Do dyspozycji uczestników kongresu oddano niedawno wprowadzony do eksploatacji holownik
TUR, będący jeszcze
wtedy własnością rządu RP. Goście mogli z jego pokładu oglądać zarówno panoramę miasta, jak i odwiedzić wszelkie
zakątki portu. Pamiątkową fotografię z takiej wycieczki zamieściłem u góry strony. Ogromnie żałuję, że nie potrafię
zidentyfikować literatów stojących na pokładzie
TURA. Mam nadzieję, że dokona tego kiedyś jakiś dociekliwy historyk
literatury. A tak już całkiem na marginesie, wspomniany tu dwukrotnie Ferdynand Goetel był tym, który kilkanaście lat
później, w latach wojny, uczynił mord na polskich oficerach w Katyniu sprawą międzynarodową, ściągając na miejsce
zbrodni przedstawicieli Polskiego Czerwonego Krzyża ...
-
 
*         *          *
*
Holownik TUR. German tug BEHRENT.
Holownik TUR
Podstawowe dane techniczne
(wg Micińskiego & Kolickiego 1962 i Micińskiego 1967)
Pojemność - 93 BRT; prędkość - ok. 9 węzłów

Długość - 22,5 m; szerokość - 6,1 m

Napęd - 3-cylindrowa maszyna parowa potrójnej
ekspansji, 375 (320?) KM, 1 śruba

Wzmocnienia przeciwlodowe,
pompy przeciwpożarowe

Załoga - 5-6 ludzi

Stocznia - The International Shipbuilding &
Engineering Co., Ltd., Wolne Miasto Gdańsk

Rok budowy - 1927

Przekazanie zleceniodawcy - luty 1928

Podniesienie bandery - 1 maja 1928
Tak wyglądał holownik TUR w 1931 r., rok po kongresie PEN Clubów.
Na mostku Antoni Kępczyński, kierownik jednostki w latach 1932/34.
-
-
   
--------Holownik TUR zbudowany został w Gdańsku specjalnie dla obsługi portu gdyńskiego, na zamówienie Ministerstwa
Przemysłu i Handlu. Należał do rządu RP aż do czerwca roku 1934, gdy przeszedł na własność Żeglugi Polskiej. Niestety,
nie był udaną konstrukcją. Kłopoty z nim zaczęły się już podczas prób odbiorczych - przeszedł ich aż trzy, nim okazało
się, że odpowiada warunkom zamówienia. Ostatecznie w ręce polskie przeszedł w lutym 1928 r. "W dniu 1 maja odbyło
się w obecności p. ministra przemysłu i handlu, inż. E. Kwiatkowskiego i p. wojewody Młodzianowskiego, poświęcenie
gmachu Urzędu Morskiego w Gdyni oraz poświęcenie nowego holownika portowego
TUR" (Morze, 6/1928). Po wejściu do
eksploatacji okazało się, że
TUREM bardzo ciężko było sterować ze względu na krótki kadłub, lecz za to odznaczał się on
nadzwyczajną zwrotnością.

--------Mrozy w lutym 1929 r. były tak silne, że port gdyński zamarł z powodu skucia wody rekordowo grubym lodem (aż
2,5 m grubości lodu w Zatoce Gdańskiej!). Walka z lodem spowodowała tak silne uszkodzenia kadłuba halownika, że
trzeba było go wiosną postawić do remontu.

--------Tuż przed wybuchem wojny, 29 sierpnia 1939 r., razem z pozostałymi gdyńskimi holownikami (z wyjątkiem
BIZONA), podporządkowano go Marynarce Wojennej. Przed wkroczeniem Niemców do Gdyni, nocą z 12 na 13 września,
uległ samozatopieniu w basenie nr 1 Marynarki Wojennej pod Oksywiem.

--------Niemcy podnieśli TURA, wyremontowali i wprowadzili do eksploatacji pod nazwą BEHRENT.
-
Stanisław Kubin kapitan
---------Po wojnie, już w sierpniu 1945 roku, odnaleźli TURA w Kilonii - w
brytyjskiej strefie okupacyjnej - pracownicy Polskiej Misji Morskiej w Hamburgu.
Stan techniczny statku był wówczas na tyle dobry, że możliwe było natychmiastowe
odesłanie go do kraju. Niestety, na przeszkodzie stanął jednak brak ludzi, aby go
obsadzić.

---------W grudniu 1945 r. do Kilonii dotarła grupa marynarzy pod dowództwem
kapitana Stanisława Kubina, szefa Samodzielnego Referatu Rewindykacyjnego GUM.
24 grudnia wyruszyła ona z tego portu z pierwszym konwojem rewindykacyjnym do
Gdyni. Wśród odzyskanych holowników znalazły się:
TUR (ex niem. BEHRENT) oraz
ATLAS (ex niem. PUTZIG) i holownik Marynarki Wojennej KAPER (ex niem.
SCHWARZAU
). Ze względu na zaminowanie wód Bałtyku, konwój musiał płynąć
drogą okrężną, zawijając po drodze do Trelleborga w Szwecji, gdzie uzupełniono
zapasy i przeprowadzono pospieszne naprawy. Kiepski stan techniczny
ATLASA
powodował, że część trasy musiał on przejść na holu
TURA. Ostatecznie wszystkie
trzy odzyskane holowniki weszły do Gdyni 1 stycznia 1946 roku. Warto dodać, iż
Stanisław Kubin zorganizował jeszcze jedenaście (!) konwojów rewindykacyjnych.
Kpt. ż.w. Stanisław Kubin
Szef Samodzielnego Referatu Rewindykacyjnego GUM.
-
 
--------TUR po powrocie pod polską banderę natymiast podjął służbę w gdyńskim porcie, tak jak przed wojną, wchodząc
w skład Wydziału Holowniczo-Ratowniczego Żeglugi Polskiej. Żywot swój zakończył nagle w 1949 r., gdy wpadł na minę.
-
--------Katastrofę holownika szczegółowo zrelacjanował
Jerzy Miciński (1967), opierając się na dokumentach Izby
Morskiej. Najlepiej więc jemu oddać głos.

--------"Wieczorem 17 czerwca 1949 r. ówczesny kierownik
holownika
TUR Jan Kołakowski otrzymał polecenie
wyholowania z portu gdańskiego szalandy dennoklapowej
S
24
, załadowanej urobkiem wydobytym z dna kanału
portowego przez pogłębiarkę
MAŁŻ. TUR opuścił port o
godzinie 19.25 i skierował się z szalandą do akwenu
położonego w odległości około 1 mili morskiej na wschód od
portu, gdzie od szeregu lat wysypywano urobek wydobyty
przy pracach pogłębiarskich. Szalanda szła na krótkim, 40-
metrowym holu, który z powodu wady haka holowniczego na
TURZE kilkakrotnie spadał.
ss PRO PATRIA. Tug TUR. Schlepper BEHRENT.
Rok 1948, gdańska reda: TUR ściąga z mielizny holenderski
statek PRO PATRIA. Z Micińskiego (1967).
-
Zmuszało to holownik do wykonywania manewrów mających na celu ponowne podanie holu. Kiedy wreszcie obłożono hol
na rufowym pachołku holownika, rezygnując z zakładania go na hak, i ruszono w dalszą drogę, aby umożliwić załodze
szalandy opróżnienie jej - co zgodnie z przepisami musiało odbyć się w ruchu - pod kadłubem holownika nastąpił
gwałtowny wybuch. Wstrząs, jaki nastąpił, rzucił kierownika
TURA ze sterówki, w której się znajdował, na rufę statku.
Cała załoga w liczbie pięciu osób wyskoczyła za burtę, gdyż holownik szybko tonął i po minucie leżał już na dnie, na
głębokości około 8,5 m. Nad powierzchnią morza sterczały tylko komin i maszt. Załoga
TURA wpław dopłynęła do
znajdującej się w pobliżu szalandy i została w całości wyratowana. Opróżniono szalandę z urobku i zakotwiczono ją.
Zapalono szmaty i unosząc je na bosaku poczęto dawać sygnały. Jednakże na skutek złej organizacji pracy obserwator
dyżurujący na wieży kapitanatu portu opuścił w tym czasie swoje stanowisko i wypadku nikt nie zauważył. Sygnały z
szalandy dostrzegła natomiast motorówka
DAREK, która około godziny 20.20 opuszczała port z mniejszą szalandą na
holu. Przywiozła ona rozbitków do portu, a następnie holownik
JERZYK przyholował również szalandę.
Holownik TUR.

----------W początkach lipca nurek Wydziału Holowniczo-
Ratowniczego obejrzał wrak i stwierdził dziurę o rozmiarach
około 2 na 3 m, w lewej części kadłuba, na wysokości
śródokręcia. Izba Morska na rozprawie odbytej 27 maja
1950 r. orzekła, iż przyczyną wypadku było niezawinione
wejście
TURA na małą minę kontaktową znajdującą się na
południe od uczęszczanej trasy holowników z szalandami.
Szalanda została zdryfowana z tej trasy podczas
trzykrotnych manewrów podawania holu, który spadał z
haka holownika.

----------Jeszcze w 1949 r. wrak TURA został podniesiony
na powierzchnię za pomocą pontonów ratowniczych i
przeholowany do portu. Komisja, która go zbadała, orzekła,
iż nie nadaje się on już do remontu i przeznaczyła kadłub na
złom. Natomiast maszynę oraz kocioł wyremontowano i po
remoncie zainstalowano na holowniku
RYSZARD (...)."
Sylwetka holownika TUR według Stefana Kolickiego.
-
 
Holownik TUR widziany od strony prawej burty.
-
 
BIBLIOGRAFIA SELEKTYWNA

Huras, B. & Twardowski, B. 2002. Księga statków polskich, t. 4, - Polnord, Gdańsk
Miciński, J.1967. Polskie statki pomocnicze i specjalne 1920-1939. - Prace Muzeum Morskiego w Gdańsku, Gdańsk.
Miciński, J. & Kolicki, S.1962. Pod polską banderą. - Wydawnictwo Morskie, Gdynia.
Międzynarodowy Kongres Pen-Clubów w Warszawie. 1930. - Gazeta Kielecka z 28 maja 1930 r.
Sawicki. J.K. 1988. Odrodzenie żeglugi morskiej w Polsce 1945-1947. - Wydawnictwo Morskie, Gdańsk.
Słonimski, A. 1930. Na przyjazd kolegów z zagranicy. - Głos Poranny z 21 czerwca 1930 r.
Uziembło, A. 1929. Klęska lodów w Gdańsku i w Gdyni. - Morze, 2-3/1929.
 
Opublikowano 8 grudnia 2015  r.
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

- FACTA NAUTICA -
dr Piotr Mierzejewski
 
               
 
Facta Nautica. Morze statki okręty wraki. Sea ships vessels wrecks.
     
                 
Bałtyckie wraki
Nurkowania wrakowe
MORZA i OKRĘTY