|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
MARYNARKA WOJENNA | MORZE | STATKI | OKRĘTY | WRAKI | MARYNARKA HANDLOWA
|
|
|
|
|
|
|
HOLOWNIKI
|
|
|
|
POLSKA
|
|
TUR - Holownik z Gdyni gościł na pokładzie światową elitę pisarzy - Piotr Mierzejewski -
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Holownik TUR z wycieczką uczestników Światowego Kongresu PEN Clubów, odbywającego się w Warszawie w roku 1930. U góry, na mostku, pierwszy kierownik holownika, Antoni Kępczyński. Fotografia pochodząca z archiwum "Ilustrowanego Kuriera Codziennego", przechowywana obecnie w NAC. -
|
|
Mały gdyński holownik TUR odegrał istotną rolę w wielkim wydarzeniu kulturalnym, jakim w roku 1930 był Światowy Kongres Federacji Międzynarodowej PEN Clubów w Warszawie.
|
|
|
|
|
|
---------Międzynarodowe zrzeszenie literatów PEN Club (nazwa od skrótów angielskich słów: P = poets, E = editors, essayists, N = novelists) powstało w Londynie w 1922 roku, gdy Zachód wciąż jeszcze uważał Polskę - użyję tu słów Normana Daviesa - za "chorowitą znajdę - niezdolną do wysiłku i samodzielności." Walka z takimi niesprawiedliwymi opiniami była jednym z celów, dla których rząd Polski wsparł starania polskich literatów, aby w roku 1930 Światowy Kongres Federacji Międzynarodowej PEN Clubów odbył się w Warszawie.
---------Kongres, którego gospodarzem był polski PEN Club, rozpoczął swoje obrady o godzinie 11.00 dnia 20 czerwca 1930 roku w sali obrad plenarnych Sejmu RP [fotografia]. Brało w nim udział około 100 zagranicznych gości z całego świata, nawet z Chin i Islandii. Inauguracyjne posiedzenie zagaił Ferdynand Goetel, prezes polskiego PEN Clubu. Po nim przemawiali: prezes federacji PEN Clubów John Galsworthy, marszałek Sejmu Ignacy Daszyński, minister spraw zagranicznych August Zaleski oraz prezydent m.st. Warszawy Zygmunt Słomiński.
---------Wydarzenie stało się doskonałą okazją do prezentowania osiągnięć Rzeczypospolitej. Ferdynand Goetel tak powiedział w jednym z wywiadów: "... przyjazd do Polski około stu przedstawicieli miedzynarodowego świata literackiego staje się siłą rzeczy potężnym środkiem propagandy na rzecz Polski. To już nie przypadkowa, czy doraźnie umówiona wizyta pojedynczych cudzoziemców, to zjazd międzynarodowej elity umysłowej, której wrażenia w postaci książek, artykułów, czy słowa żywego rozniosą i utrwalą, skutecznie chyba, imię Polski, znakomicie się przyczyniając do usunięcia zawsze jeszcze pokutujących zagranicą uprzedzeń czy nieporozumień na temat naszego kraju."
|
|
|
Początek listy członków polskiego PEN Clubu w 1930 r. - -
|
---------Warto jednak zacytować jeszcze fragment artykułu Antoniego Słonimskiego, jaki ukazał się już następnego dnia po otwarciu kongresu: "Niestety, pisarze zagraniczni nie dostąpią zaszczytu przyjęcia ani w Belwederze, ani na Zamku. Marszałek jest pono zajęty grą wojenną a Prezydenta nie będzie w stolicy. Nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej, że pisarze zagraniczni nie zobaczą tej gry Piłsudskiego i że nie zjedzą obiadu na Zamku. Nie można jednak oprzeć się zdziwieniu, że z większą wystawnością wita się u nas wycieczkę adwokacką, czy paru sołdatów skaczących przez płotki, niż tę bądź co bądź elitę literacką świata. Zwłaszcza, że hocki klocki propagandowe i przyjęcia robi się u nas z wielką chęcią i smakiem." I dalej: "Niewiele mamy wspólnego z Europą, ale i niewiele ze Wschodem. W ogóle mamy niewiele." -
|
---------Pewnym zaskoczeniem może wydać się fakt, że w kongresie PEN-Clubów całkiem istotną rolę odegrał TUR, mały holownik portowy. Organizatorzy pragnąc pokazać zagranicznym gościom wszystko to, co w naszym kraju było wówczas najwspanialsze, musieli oczywiście pochwalić się Gdynią. Zorganizowano więc zwiedzanie zarówno miasta, jak i portu. Do dyspozycji uczestników kongresu oddano niedawno wprowadzony do eksploatacji holownik TUR, będący jeszcze wtedy własnością rządu RP. Goście mogli z jego pokładu oglądać zarówno panoramę miasta, jak i odwiedzić wszelkie zakątki portu. Pamiątkową fotografię z takiej wycieczki zamieściłem u góry strony. Ogromnie żałuję, że nie potrafię zidentyfikować literatów stojących na pokładzie TURA. Mam nadzieję, że dokona tego kiedyś jakiś dociekliwy historyk literatury. A tak już całkiem na marginesie, wspomniany tu dwukrotnie Ferdynand Goetel był tym, który kilkanaście lat później, w latach wojny, uczynił mord na polskich oficerach w Katyniu sprawą międzynarodową, ściągając na miejsce zbrodni przedstawicieli Polskiego Czerwonego Krzyża ... -
|
|
* * * *
|
|
Holownik TUR Podstawowe dane techniczne (wg Micińskiego & Kolickiego 1962 i Micińskiego 1967)
|
|
Pojemność - 93 BRT; prędkość - ok. 9 węzłów
Długość - 22,5 m; szerokość - 6,1 m
Napęd - 3-cylindrowa maszyna parowa potrójnej ekspansji, 375 (320?) KM, 1 śruba
Wzmocnienia przeciwlodowe, pompy przeciwpożarowe
Załoga - 5-6 ludzi
Stocznia - The International Shipbuilding & Engineering Co., Ltd., Wolne Miasto Gdańsk
Rok budowy - 1927
Przekazanie zleceniodawcy - luty 1928
Podniesienie bandery - 1 maja 1928
|
Tak wyglądał holownik TUR w 1931 r., rok po kongresie PEN Clubów. Na mostku Antoni Kępczyński, kierownik jednostki w latach 1932/34. - -
|
|
|
--------Holownik TUR zbudowany został w Gdańsku specjalnie dla obsługi portu gdyńskiego, na zamówienie Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Należał do rządu RP aż do czerwca roku 1934, gdy przeszedł na własność Żeglugi Polskiej. Niestety, nie był udaną konstrukcją. Kłopoty z nim zaczęły się już podczas prób odbiorczych - przeszedł ich aż trzy, nim okazało się, że odpowiada warunkom zamówienia. Ostatecznie w ręce polskie przeszedł w lutym 1928 r. "W dniu 1 maja odbyło się w obecności p. ministra przemysłu i handlu, inż. E. Kwiatkowskiego i p. wojewody Młodzianowskiego, poświęcenie gmachu Urzędu Morskiego w Gdyni oraz poświęcenie nowego holownika portowego TUR" (Morze, 6/1928). Po wejściu do eksploatacji okazało się, że TUREM bardzo ciężko było sterować ze względu na krótki kadłub, lecz za to odznaczał się on nadzwyczajną zwrotnością.
--------Mrozy w lutym 1929 r. były tak silne, że port gdyński zamarł z powodu skucia wody rekordowo grubym lodem (aż 2,5 m grubości lodu w Zatoce Gdańskiej!). Walka z lodem spowodowała tak silne uszkodzenia kadłuba halownika, że trzeba było go wiosną postawić do remontu.
--------Tuż przed wybuchem wojny, 29 sierpnia 1939 r., razem z pozostałymi gdyńskimi holownikami (z wyjątkiem BIZONA), podporządkowano go Marynarce Wojennej. Przed wkroczeniem Niemców do Gdyni, nocą z 12 na 13 września, uległ samozatopieniu w basenie nr 1 Marynarki Wojennej pod Oksywiem.
--------Niemcy podnieśli TURA, wyremontowali i wprowadzili do eksploatacji pod nazwą BEHRENT. -
|
|
---------Po wojnie, już w sierpniu 1945 roku, odnaleźli TURA w Kilonii - w brytyjskiej strefie okupacyjnej - pracownicy Polskiej Misji Morskiej w Hamburgu. Stan techniczny statku był wówczas na tyle dobry, że możliwe było natychmiastowe odesłanie go do kraju. Niestety, na przeszkodzie stanął jednak brak ludzi, aby go obsadzić.
---------W grudniu 1945 r. do Kilonii dotarła grupa marynarzy pod dowództwem kapitana Stanisława Kubina, szefa Samodzielnego Referatu Rewindykacyjnego GUM. 24 grudnia wyruszyła ona z tego portu z pierwszym konwojem rewindykacyjnym do Gdyni. Wśród odzyskanych holowników znalazły się: TUR (ex niem. BEHRENT) oraz ATLAS (ex niem. PUTZIG) i holownik Marynarki Wojennej KAPER (ex niem. SCHWARZAU). Ze względu na zaminowanie wód Bałtyku, konwój musiał płynąć drogą okrężną, zawijając po drodze do Trelleborga w Szwecji, gdzie uzupełniono zapasy i przeprowadzono pospieszne naprawy. Kiepski stan techniczny ATLASA powodował, że część trasy musiał on przejść na holu TURA. Ostatecznie wszystkie trzy odzyskane holowniki weszły do Gdyni 1 stycznia 1946 roku. Warto dodać, iż Stanisław Kubin zorganizował jeszcze jedenaście (!) konwojów rewindykacyjnych.
|
Kpt. ż.w. Stanisław Kubin Szef Samodzielnego Referatu Rewindykacyjnego GUM. -
|
|
--------TUR po powrocie pod polską banderę natymiast podjął służbę w gdyńskim porcie, tak jak przed wojną, wchodząc w skład Wydziału Holowniczo-Ratowniczego Żeglugi Polskiej. Żywot swój zakończył nagle w 1949 r., gdy wpadł na minę. -
|
--------Katastrofę holownika szczegółowo zrelacjanował Jerzy Miciński (1967), opierając się na dokumentach Izby Morskiej. Najlepiej więc jemu oddać głos.
--------"Wieczorem 17 czerwca 1949 r. ówczesny kierownik holownika TUR Jan Kołakowski otrzymał polecenie wyholowania z portu gdańskiego szalandy dennoklapowej S 24, załadowanej urobkiem wydobytym z dna kanału portowego przez pogłębiarkę MAŁŻ. TUR opuścił port o godzinie 19.25 i skierował się z szalandą do akwenu położonego w odległości około 1 mili morskiej na wschód od portu, gdzie od szeregu lat wysypywano urobek wydobyty przy pracach pogłębiarskich. Szalanda szła na krótkim, 40- metrowym holu, który z powodu wady haka holowniczego na TURZE kilkakrotnie spadał.
|
|
Rok 1948, gdańska reda: TUR ściąga z mielizny holenderski statek PRO PATRIA. Z Micińskiego (1967). -
|
Zmuszało to holownik do wykonywania manewrów mających na celu ponowne podanie holu. Kiedy wreszcie obłożono hol na rufowym pachołku holownika, rezygnując z zakładania go na hak, i ruszono w dalszą drogę, aby umożliwić załodze szalandy opróżnienie jej - co zgodnie z przepisami musiało odbyć się w ruchu - pod kadłubem holownika nastąpił gwałtowny wybuch. Wstrząs, jaki nastąpił, rzucił kierownika TURA ze sterówki, w której się znajdował, na rufę statku. Cała załoga w liczbie pięciu osób wyskoczyła za burtę, gdyż holownik szybko tonął i po minucie leżał już na dnie, na głębokości około 8,5 m. Nad powierzchnią morza sterczały tylko komin i maszt. Załoga TURA wpław dopłynęła do znajdującej się w pobliżu szalandy i została w całości wyratowana. Opróżniono szalandę z urobku i zakotwiczono ją. Zapalono szmaty i unosząc je na bosaku poczęto dawać sygnały. Jednakże na skutek złej organizacji pracy obserwator dyżurujący na wieży kapitanatu portu opuścił w tym czasie swoje stanowisko i wypadku nikt nie zauważył. Sygnały z szalandy dostrzegła natomiast motorówka DAREK, która około godziny 20.20 opuszczała port z mniejszą szalandą na holu. Przywiozła ona rozbitków do portu, a następnie holownik JERZYK przyholował również szalandę.
|
|
----------W początkach lipca nurek Wydziału Holowniczo- Ratowniczego obejrzał wrak i stwierdził dziurę o rozmiarach około 2 na 3 m, w lewej części kadłuba, na wysokości śródokręcia. Izba Morska na rozprawie odbytej 27 maja 1950 r. orzekła, iż przyczyną wypadku było niezawinione wejście TURA na małą minę kontaktową znajdującą się na południe od uczęszczanej trasy holowników z szalandami. Szalanda została zdryfowana z tej trasy podczas trzykrotnych manewrów podawania holu, który spadał z haka holownika.
----------Jeszcze w 1949 r. wrak TURA został podniesiony na powierzchnię za pomocą pontonów ratowniczych i przeholowany do portu. Komisja, która go zbadała, orzekła, iż nie nadaje się on już do remontu i przeznaczyła kadłub na złom. Natomiast maszynę oraz kocioł wyremontowano i po remoncie zainstalowano na holowniku RYSZARD (...)."
|
Sylwetka holownika TUR według Stefana Kolickiego. -
|
|
|
Holownik TUR widziany od strony prawej burty. -
|
|
BIBLIOGRAFIA SELEKTYWNA
Huras, B. & Twardowski, B. 2002. Księga statków polskich, t. 4, - Polnord, Gdańsk Miciński, J.1967. Polskie statki pomocnicze i specjalne 1920-1939. - Prace Muzeum Morskiego w Gdańsku, Gdańsk. Miciński, J. & Kolicki, S.1962. Pod polską banderą. - Wydawnictwo Morskie, Gdynia. Międzynarodowy Kongres Pen-Clubów w Warszawie. 1930. - Gazeta Kielecka z 28 maja 1930 r. Sawicki. J.K. 1988. Odrodzenie żeglugi morskiej w Polsce 1945-1947. - Wydawnictwo Morskie, Gdańsk. Słonimski, A. 1930. Na przyjazd kolegów z zagranicy. - Głos Poranny z 21 czerwca 1930 r. Uziembło, A. 1929. Klęska lodów w Gdańsku i w Gdyni. - Morze, 2-3/1929.
|
|
Opublikowano 8 grudnia 2015 r.
|
|
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
- FACTA NAUTICA - dr Piotr Mierzejewski
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|