|
|
|
|
|
|
- MARYNARKA HANDLOWA - STATKI - OKRĘTY WOJENNE - MARYNISTYKA - WRAKI - MORZE - MARYNARKA WOJENNA -
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
USS S-48 (SS-159) Amerykański okręt podwodny starego typu 'S' - Katastrofa podczas prób stoczniowych dr Piotr Mierzejewski
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Amerykański okręt podwodny USS S-48 po katastrofie. Przy nim ratujący załogę holownik SOCONY 28.
|
|
--------Amerykański USS S-48, zwodowany 26 lutego 1921 r., zapoczątkował czwartą i zarazem ostatnią serię okrętów podwodnych typu 'S'. Dane mu było szczęśliwie doczekać się i przetrwać II wojnę światową, niewątpliwie w dużym stopniu dlatego, iż nie brał udziału w akcjach bojowych. Clay Blair (2001, str. 745) w swojej potężnej publikacji wspomniał go ledwie raz i to mimochodem w przypisie, zaznaczając tylko, iż był "najgorszym z okrętów typu S".
--------S-48 przeszedł swoją piewszą katastrofę, jeszcze nim wszedł do służby. Można więc powiedzieć, że zła opinia towarzyszyła mu od narodzin. 7 grudnia 1921 roku o godzinie 09:30 wyszedł w morze ze stoczni LakeTorpedo Boat Co. w Bridgeport i miał w planie przejście do New London. Rejs ten był kolejną próbą stoczniową jednostki, której stan ukończenia budowy określano w tym momencie na 98 %. Na jej pokładzie znajdowało 43 ludzi, w tym porucznik Walter Stanley Haas, mający objąć oficjalnie dowództwo po wprowadzeniu okrętu do służby, przedstawiciel dyrekcji stoczni, por. J.O. Austin oraz por, Francis Adam Smith, oficjalny obserwator z ramienia US Navy. Wszyscy pozostali, stanowiący załogę S-48, byli pracownikami stoczni.
--------Po półgodzinnym marszu na powierzchni zdecydowano się dokonać szybkiego zanurzenia jednostki. Okręt zszedł pod powierzchnię prawidłowo, gdy nagle jego rufa gwałtownie opadła w dół, a on sam zaczął opadać w sposób niekontrolowany. Do centrali S-48 wpadli przemoczeni ludzie ze stanowisk rufowych, informując, iż do kadłuba gwałtownie wdziera się wodą. Ostatni z nich, który ryglował drzwi włazu grodzi wodoszczelnej, powiedział, że woda sięgała mu już do pasa. Wkrótce potem okręt podwodny spoczął na dnie płytkiego w tym miejscu morza. Rozpoczęły się rozpaczliwe próby wynurzenia jednostki. Odrzucono żeliwne balasty, zwolniono kotwice, usunięto paliwo ze zbiorników i próbowano usunąć wodę ze zbiorników balastowych. W tym samym czasie podejmowano próby walki z wdzierającą się do wnętrza wodą i ulatniającymi się gazami z przedziału akumulatorów. Rozpaczliwa i wytrwała walka przyniosła efekt. Około godziny 18:00 dziób okrętu zaczął odrywać się od dna, a tuż przed 19:00 wychylił się ponad powierzchnię morza. S-48 zastygł w tej pozycji, z rufą opartą o dno i dziobem nieznacznie wynurzonym. Sytuacja nadal jednak była bardzo ciężka, tym bardziej, że zagrożenie uduszeniem z powodu braku tlenu i zatruciem chlorem narastało. Znalazł się ochotnik, dziewiętnastoletni Peter Dunne, który rozebrał się do naga, obwiązał liną i rozpoczął próbę przeciśnięcia się przez wyrzutnię torpedową. Gdy znikł w czeluściach aparatu torpedowego, wszyscy pozostali w napięciu i ciszy czekali w ciemnościach przez długie minuty na jakiś sygnał. Trudno powiedzieć po jakim czasie, ale śmiałek wsunął się z powrotem do wnętrza przedziału torpedowego. Był przemoczony, straszliwie zziębnięty i szczękający zębami w sposób uniemożliwiający sformułowanie tego, co chciał powiedzieć. Wreszcie udało się go zrozumieć - przecisnął się przez wyrzutnię na zewnątrz i opłynął parę razy wychylony dziób okrętu, po czym wrócił z powrotem. Na zewnątrz było strasznie zimno (grudzień!), ciemno, potężnie wiało, a wysokie fale utrudniały orientację. Relacja dziewiętnastolatka wzbudziła ogromne nadzieje wśród uwięzionych - wszak katastrofa wydarzyła się na uczęszczanym szlaku, co zwiększało szansę na ratunek. Paru marynarzy poszło śladami Petera Dunne. Znajdując się na zewnątrz, uporczywie nadawali latarką sygnały SOS i palili, co tylko można było spalić. Spłonęły w ten sposób nie tylko koce, drewniane przedmioty, ale i wszystkie papiery. Obok przepłynęło parę jednostek, w tym okręty wojenne US Navy, lecz nikt nie widział wzywających ratunku! Czas mijał, a groźba ponownego, tym razem ostatecznego zatonięcia jednostki nie mijała. Wreszcie szczęście uśmiechnęło się do przemarzniętych rozbitków - ogień wśród fal dostrzegł marynarz z holownika SOCONY 28 (własność Standard Oil Co.), który ciągnął za soba dwie puste barki paliwowe. Załoga tej jednostki początkowo przypuszczała, iż ma do czynienia z pożarem na małej łodzi, zaś w miarę przybliżania się do płomieni zwyciężała koncepcja, iż znalazła płonące szczątki samolotu.
-------Dowodzący holownikiem kapiran Olsen, gdy zorientował się, że doszło do katastrofy okrętu podwodnego, sprawnie zorganizował akcję ratunkową. Była ona długa i bardzo niebezpieczna. Odbywała się w kompletnych ciemnościach, przy złym stanie morza. Istniała obawa, że w każdej chwili dojdzie do tragedii. Ludzie z wnętrza S-48 wychodzili pojedynczo, po linie przechodzili wpierw na malutką łódkę spuszczoną z holownika. Mieściły się na niej tylko cztery osoby, które kolejno partiami dostarczano na pokład SOCONY 28. Następnego dnia holownik wszystkich rozbitków wysadził na ląd w bazie US Navy w Nowym Jorku. Cała załoga S-48 z objawami zatrucia gazem i przechłodzenia trafiła do szpitala. Spośród nich dłuższej hospitalizacji poddano tylko trzy osoby.
|
|
--------Jakby na to nie patrzeć, katastrofa S-48 zakończyła się szczęślwie - nikt nie zginął, okręt podniesiono, wyremontowano i wreszcie 14 października 1922 roku włączono do sił podwodnych amerykańskiej marynarki wojennej. Śledztwo wykazało, iż przyczyną zatonięcia jednostki była awaria mechanizmu klapy zbiornika balastowego. Po tym wydarzeniu, dla zwiększenia bezpieczeństwa na bliźniaczych S-49 i S-50 na czas stoczniowych prób morskich umieszczano pewną ilość gołębi pocztowych. Ich zadaniem było regularne dostarczanie wiadomości o przebiegu i kończeniu kolejnych etapów eksperymentów. Obie jednostki wszystkie próby przeszły jednak bez groźnych incydentów.
--------Pech jednak nie opuścił USS S-48. 29 stycznia 1924 r., idąc na powierzchni w ciemnościach podczas sztormu, wpadł na skały. Gdy udało mu się zejść z nich o własnych siłach, po godzinie sytuacja powtórzyła się. Tym razem pomoc okazała się konieczna. Załogę zdjęto wprawdzie już następnego dnia, lecz okręt ściągnięto na wodę dopiero 7 lutego. Uszkodzenia okazały się tak poważne i tak kosztowne, że przez parę lat nie decydowano się na przeprowadzenie remontu. Zajęto się nim dopiero w roku 1927, przeprowadzając przy okazji modernizację: wydłużono kadłub prawie o 8 metrów i zamontowano silniki spalinowe zbudowane na niemieckiej licencji (M.A.N.). To wszystko spowodowało wzrost wyporności w zanurzeniu z 1230 ts do 1165 ts. Efekt jednak musiał być marny, skoro S-48 uznawano za najgorszą jednostkę swojego typu.
|
|
-------S-48 podczas II wojny światowej pełnił rolę okrętu szkolnego. Służbę jego wielokrotnie przerywały naprawy i remonty. Sprzedano go na złom 22 stycznia 1946 roku. A już całkiem na koniec dodam, iż wybawca załogi S-48, holownik SOCONY 28, zatonął w 1933 roku ...
|
|
|
Amerykański okręt podwodny USS S-48 - pierwsza jednostka 4. serii typu S (starego).
|
|
BIBLIOGRAFIA Blair, C. 2001. Ciche zwycięstwo. Amerykańska wojna podwodna przeciwko Japonii. - Wydawnictwo MAGNUM. Pease-time perils of submarine service. 1922. - Popular Mechanics, 2, 194-195. Torpedo tube saves S-48's trapped men. 1921. - The New York Times z 9 grudnia 1921 roku. Tug is located on Bed of River. Standard Oil Craft is found by former Navy diver near Blue Point. 1933. - The Poughkeepsie Eagle News z 27 września 1933.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Opublikowano 30 czerwca 2013 r. © dr Piotr Mierzejewski
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
PIN-UP GIRLS
|
|
Akty na dawnych pocztówkach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|