---------Gdańska Stocznia Rzeczna w pierwszej połowie lat 1960. wybudowała serię dziesięciu pasażerskich statków typu SZ-600.-Prototypem serii była LILLA WENEDA, który weszła do służby latem roku 1961, zaś siostrzana ROZA WENEDA w grudnu tego samego roku. Pozostałe jednostki typu SZ-600, a mianowicie ALDONA, ALINA, BALLADYNA, ELLENAI, JUDYTA, GRAŻYNA, LAURA i MARYLA, podniosły banderą w latach 1962-1964. Były to jednostki dla polskiej Białej Floty, przeznaczone głównie do żeglugi na Zalewie Szczecińskim, Zalewie Wiślanym oraz w Zatoce Gdańskiej. Nie przeszkadzało to wykorzystywaniu ich w sezonie letnim podczas pogodnych dni do krótkich wycieczek na otwarte morze z portów w Darłowie, Dziwnowie, Kołobrzegu, Łeby, Ustki i Władysławowa, mimo właściwej im ograniczonej dzielności morskiej. "Kurier Szczeciński" (16 stycznia 2006) pisał na ten temat:
--------"W dziewiczym rejsie niełatwej próbie została poddana ROZA WENEDA. Jak przypomina Sokołowski, dzielność przetestował kpt. Zbigniew Kurc, który na szczęście bez pasażerów, wypłynął z Gdańska do Szczecina. Był wtedy grudzień, a wiatry północne osiągały 7 stopni Beauforta. Nic więc dziwnego, że kadłub przechylał się do... 45 stopni. W końcu po kilku godzinach zmagania się ze sztormem ROZA WENEDA schroniła się w Ustce. Po przejściu wiatru statek już bez większych problemów dotarł do Świnoujścia. Potem jeszcze - w drodze do Szczecina - pokonał 20-centymetrową krę, a nawet zatory lodowe. "Zarówno statek, jak i jego załoga dobrze wytrzymali tę niełatwą próbę, ale nie należało oczekiwać, aby potencjalni pasażerowie mogli być usatysfakcjonowani podróżowaniem w takich warunkach".
---------Statki typu SZ-600 charakteryzowały się pojemnością 206 BRT i 123 NRT, przy wymiarach 36,5 (35,5 rej.) x 6,8 x 1,6 m. Napęd ich stanowiły dwa silniki spalinowe SD12 Wola 1DVMa-300 o mocy 600 KM (zaadaptowane hałaśliwe i paliwożerne silniki czołgowe o zmniejszonej mocy), obracające dwiema śrubami napędowymi, nadającymi prędkość eksploatacyjną 13 węzłów. Statek zabierał 250 (260?) pasażerów, zaś załogę stanowiło 7-8 ludzi. Ciekawostką jest, że przy projektowaniu tego typu statków wykorzystano dokumentację niemieckich trałowców. Za wadę uważano zbyt małą powierzchnię otwartego pokładu, co pasażerom doskwierało podczas dobrej pogody. Przebywanie na tym pokładzie groziło jednak często przykrymi niespodziankami. Jak pisał "Kurier Szczeciński" we wspomnianym powyżej artykule: " ... komin wyrzucał w powietrze sadzę i niespalone resztki oleju. Skutkiem tego pasażerowie przebywający na otwartej części pokładu, niekiedy mimowolnie zmieniali karnację skóry - na bardziej śniadą. Nie wszyscy potrafili docenić uroki takiej transformacji i częstokroć wykazywali wyraźne oznaki zdenerwowania".
|
|