<<< POWRÓT
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
- OCHOTA - OKĘCIE - RAKOWIEC - SZCZĘŚLIWICE - WŁOCHY -
|
|
|
|
|
|
|
POLE MOKOTOWSKIE
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
----------Pola Mokotowskie w latach osiemdziesiątych XIX wieku nieoczekiwanie stały się miejscem bardzo popularnych festynów, nazywanych wówczas zabawami ludowymi. Udział w nich brały tysiące warszawiaków, zazwyczaj przychodzących całymi rodzinami. Wybór miejsca i formy tej - jakby nie było plebejskiej rozrywki - nie miał charakteru przypadku, lecz, zdaniem poniektórych, rosyjskiej perfidii.
----------Warszawa, podówczas miasto liczące prawie 600 000 mieszkańców, miała bardzo skromny wachlarz propozycji spędzania wolnego czasu. Sport dopiero raczkował (jeśli nie liczyć ślizgawek zimą) i to głównie wśród ludzi wykształconych. Zaledwie trzy miejskie teatry (opera, operetka i teatr Rozmaitości, a latem dochodził jeszcze teatr w Ogrodzie Saskim) były atrakcją raczej dla elit, ale nie dla tzw. pospólstwa, spragnionego uciech i niezbyt wysublimowanej zabawy. Taką potrzebę wypełniał w niewielkim stopniu cyrk w okolicach dzisiejszej Ordynackiej. Były natomiast w wielkiej liczbie i powszechnie dostępne najróżniejsze knajpy z bezmiarem alkoholu.
----------Carskie władze podjęły w tej sytuacji próbę zmiany istniejącego stanu rzeczy. Wpierw na Polu Ujazdowskim, na terenach późniejszego Parku Ujazdowskiego, a później już na Polu Mokotowskim zaczęto organizować masowe zabawy ludowe. Największe z nich przypadały na okres świąt wielkanocnych. Jak pisała jedna z warszawskich gazet, już na tydzień przed świętami "ustawiano huśtawki, karuzele, młyny diabelskie. Wznoszono budy na strzelnice, panoptica i muzea osobliwości; wędrowne cyrki rozbijały swoje namioty; zbijano budy jarmarczne, w których podczas świąt sprzedawano zarówno dewocjonalia, jak łakocie, lody, lemoniadę i błyskotki. Gwoździem wszakże tych zabaw był tzw. słup, a właściciwie dwa słupy, które wznosiły się pośrodku placu, górując nad całym polem. Zabawa polegała na tem, by ze szczytu drewnianego słupa, posmarowanego szarym mydłem, zdjąć umieszczoną tam dla zwycięzcy nagrodę w postaci taniego garnituru męskiego, kapelusza, zegarka niklowego, butelki wina oraz 5 rubli w gotówce."
--------"Do turnieju zazwyczaj stawali młodzi adepci sztuki mularskiej i oni przeważnie zdobywali "nagrody". Po zdjęciu "nagrody" ze słupa, policjant odprowadzał triumfatora do komisariatu - wówczas cyrkułem zwanego - celem spisania urzędowego protokółu. Nazajutrz inny rycerz zdobywał nagrodę na drugim słupie."
--------"W sferach rzemieślniczych i małomieszczańskich ówczesnej Warszawy utarł się zwyczaj, że gdy młody człowiek przyszedł podczas świąt z wizytą w nowym garniturze lub nowym kapeluszu, wypytywano go żartobliwie, czy bardzo się sfatygował drapiąc się na słup po ubranie lub po kapelusz. Było przy tem co nie miara niefrasobliwego śmiechu, nie każdy bowiem młodzian poznawał się na żarcie, a poniektóry zaklinał się, że zarówno kapelusz jak i garnitur za gotówkę nabył."
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Materiał ilustracyjny dobrany do tekstu stanowią fragmenty grafiki Ksawerego Pillatiego, zatytułowanej "Wielkanoc w Warszawie. Zabawy ludowe na Polu Mokotowskiem" i opublikowanej w tygodniku "Biesiada literacka" w roku 1896.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
---------Kres warszawskim wielkanocnym zabawom ludowym przyniosły wydarzenia rewolucyjne lat 1905-1906. Gdy sytuacja uległa poprawie, władze carskie jednak nie przywróciły imprez w dotychczasowej formie. Sytuacja ta po wielu latach - w roku 1933 - skłoniła pewnego dziennikarza powiązanego z dziennikiem narodowców "Nowiny Codzienne", podpisującego się jako Kir-Koc, do wyrażenia poglądu, że Rosjanie nie wydawali już zgody na organizację zabaw wielkanocnych, gdyż "nie spełniły one swej roli antydotum przeciw idejom". Autor tej koncepcji nie omieszkał wyjaśnić, na czym polegała antypolska rola zabaw. Oto jego interpretacja: "Z Zachodu tymczasem zaczęły do kraju przenikać nowe ideje. Z za kordonu przywożono broszurki i gazety. "Opiekuńczemu" rządowi carskiemu, który rad nosił przed narodem kaganiec, lecz wcale to nie był kaganiec oświaty, nie na rękę byłe te ideje ze "zgniłego" Zachodu, to też rychło wpadł on na pomysł odciągnięcia ludu od niebezpiecznych gazet i groźnych broszurek przez urządzanie dlań zabaw i igrzysk."
---------Podchodzę do tej koncepcji z dużą rezerwą. Pamiętajmy, pomysł organizacji zabaw na Polu Mokotowskim pojawił się i został zrealizowany za czasów prezydentury generała Sokratesa Starynkiewicza. Kim był dla Warszawy Sokrates Starynkiewicz i jak go odbierali współcześni mu mieszkańcy naszego miasta, nie trzeba chyba wyjaśniać. Dość powiedzieć, że gdy zmarł, w jego ostatniej drodze towarzyszyło mu 100 000 wdzięcznych warszawiaków! Co znamienne, w chwili śmierci był tylko emerytem, który nie rządził Warszawą już od 10 lat. Posądzać akurat jego o tak podstępne postępowanie w stosunku do mieszkańców Warszawy, zdaje się być grubym nieporozumieniem.
|
|
|
|
____________________________________________________________ -
|
|
dr Piotr Mierzejewski 2017-2019
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|